Widziałam Alex. Pobiegłam złapałam ją, odrzuciłam i sama zaczęłam walkę z Davidem. Wkurzyłam się. W jednym momencie całe moje ciało pochłonęła nieznana energia. Czułam niesamowitą moc. Wampir ze zdziwieniem na mnie spojrzał. Nagle cała moc wybuchła atakując wampiry. Ja upadłam. Nie wiedziałam co się stało. Wszyscy leżeli na ziemi. Wstałam.
-Co to było??-Zapytał mnie Artur z nie dowierzeniem w głosie.
-Artur, ja nie mam pojęcia. Gdzie Alex?-Zapytałam i zaczęłam się rozglądać.
Szukałam ją. Zauważyłam ją leżącą na ziemi. Podbiegłam do niej z Arturem. Nic jej nie było. Przemieniła się w wampira i krzyknęła na mnie.
-Co to miało być??!!
-Super co nie?-Wtrącił się Artur.
-Nie super! Ja go chciałam zabić! Nic nie rozumiesz.
-Ale o co ci chodzi!? Uratowałam ci życie! Te zombie-wampiry o mało co Cię nie zjadły a ty na mnie jeszcze krzyczysz?!-Też krzyknęłam.
-To był mój brat. Wiesz co?
-Co?
-Odkąd tu jesteś są same kłopoty. Wiele z nas zginęło. Nie wiadomo czy David żyje żeby nas znowu zabić, a ty takie coś odstawiasz??
-Co ja odstawiam.
-Umiesz panować nad jakąś mocą! Nie wiem nad jaką ale spójrz na nich! Cali się świecą! Będą jeszcze silniejsi! Po co to zrobiłaś!?
-Ja nie chciałam!Wkurzyłam się, że prawie Cię zabili! Czy to takie dziwne? Och!-Nie miałam już na nią siły. Łzy naleciały mi do oczu. Odbiegłam od niej i Artura. Pamiętam jak wspomniała mi o klifie. To tam teraz zmierzałam. Chciałam to zakończyć, chociaż na jakiś czas...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz