Tak wróciłam. Kary już nie ma. Dzisiaj oczekujcie postu na temat wiewiórek. A teraz kolejna część Vampire.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Jakim cudem żyjesz?-Spytałam wbiegając na schody. Ona nie odpowiedziała.-To nie powód do radości. I tak musimy stoczyć bitwę tak jak przystało na ciebie czyli nowo narodzoną.
-Nie
-I tak musisz ją stoczyć.
Złapałam ją za kark i cisnęłam w ścianę. Podbiegłam do niej i uderzyłam w twarz. Nie miała jeszcze swoich super mocy.
-Masz dosyć?
-Tak. Proszę daj mi spokój.
Była cała poobijana. Wzięłam kluczyk z pod wycieraczki. Otworzyłam piwnicę, i rzuciłam czarnowłosą dziewczyną po schodach. Zwijała się z bólu. Zeszłam na dół. Próbowałam otworzyć każde drzwi od piwniczek. W końcu trafiłam. Otworzyłam je, i wrzuciłam ją do środka. Na koniec kopnęłam ją w brzuch. Nie wiedziałam czy nie ma czegoś złamanego lub pękniętego. Uderzyłam ją też w głowę. Zemdlała.
-Papa. Może żyjesz może nie. Nieważne.
Zamknęłam ją w środku i przełożyłam klucze pod drzwiami. Miałam jej dosyć. Przynajmniej przez chwilę będę ją miała z głowy. Uciekłam jak najszybciej, a potrafię bardzo szybko. Teraz byłam już 3 kilometry dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz